…i oczywiście na początek chwila wyjaśnienia, bo pierwszy odcinek zobowiązuje. Nazwa cyklu „CISZEJ/GŁOŚNIEJ” to w naturalny sposób zabawa nazwiskiem, ale i zabawa tym, co warto polecić, zrobić głośniej, a co ciszej, czyli słuchać jakby mniej. Bo oczywiście na łamach pojawiają się też recenzje, ale nie zawsze jest czas, by na przykład polecić ostatnią płytę zespołu Sleep Token. „Take Me Back to Eden” aż chce się zrobić GŁOŚNIEJ. Ale ja dziś nie o nich.

Reklama

Dwie pierwsze stacje przystankowe trasy Męskiego Grania 2023 były komentowane w sposób dobry, łamany na entuzjastyczny. W Szczecinie i Poznaniu tłum i bawił się i chwalił pomysły. W drugim z miast byłem i widziałem – emocje były ogromne, te pozytywne.

Po warszawskim przystanku na warsztat przez kilku komentatorów zostało wzięte wykonanie przez Orkiestrę nagrania „Nóż”. To nagranie pochodzące oryginalnie z albumu „Illusion 2” z 1994 roku w grupie kochającej ostre granie ma status kultowego. Mimo, że specjalnie po drodze z mediami nie miało. Tekst na temat trudny, nieprzystający do porannej kawusi i riff, który może nie pasować do biurowych wnętrz sprawiały, że Illusion mieli fanów, ale pupilkami mediów nie byli. Ale – jak wiadomo – im u fanów mocniejsze poczucie wyalienowania, tym silniejsza więź w środku.

Lipa nagabywany i zaczepiany w sieci o wykonanie przez MGO odrzekł początkowo w jednym z komentarzy, że czuje zażenowanie, a potem w krótkim poście wyjaśnił jaka jest tematyka nagrania, jaką jest śmierć z nienaturalnych przyczyn i depresja. Możemy się domyślać – to jasno nie zostało powiedziane - że to sugestia do tego, że taka kompozycja i taki tekst do nowej aranżacji i miejsca nie przystaje. Podkreślam, to opinia i interpretacja, a nie stwierdzenie.

Oczywiście nagranie „Nóż” było wykonywane wielokrotnie na festiwalach. Nie trzeba robić głębokiego researchu, by znaleźć wykonanie np. z Przystanku Woodstock. A skoro tak, to chyba rzeczywiście solą w oku jest stylistyka i sposób wykonania.

Trwa ładowanie wpisu

Dla tych, którzy nie wiedzą, bo nie każdy ma obowiązek śledzenia. Męskie Granie Orkiestra to grupa muzyków, która przygotowuje na finał każdego koncertu grupę nagrań – coverów. Zazwyczaj są to znane lub bardzo znane nagrania, takie ikoniczne, do zaśpiewania z tłumem na festiwalu. Czasem – takie, które warto poznać, jak „Oczy kamienic” zespołu L.Stadt. Generalnie jednak, w większości jest to zasada zdefiniowana niegdyś przez Thoma Yorke’a z Radiohead: „Festiwal? Grasz Greatest Hits”.

W tym roku szefem zespołu Męskie Granie Orkiestra jest Bartek Królik, muzyk, mulitisintrumentalista, kompozytor i producent. W zespole zaś gwiazdy, czyli Mrozu, Igo i Vito Bambino. Jednak zespół to nie tylko oni – łącznie na scenie w tym roku jest osiemnaście osób. Tak bogaty zespół potrzebny jest bo stylistyka aktualnej trasy przesuwa nas w stronę gatunków wybitnie festiwalowych, na świecie uznanych i podstawowych, jak funky, rnb, momentami nawet gospel. Słowem kluczem jest groove, a nagrania odległe jak „Jedwab”, „Tolerancja” czy na przykład „Nóż” zyskują wspólny mianownik.

#GŁOŚNIEJ RAZY DWA

Reklama

Tomek Lipa Lipnicki to człowiek wybitnie uzdolniony i wrażliwy. Nie śpiewa piosenek lekkich, łatwych i przyjemnych. Ale wystarczy posłuchać „Tylko…”, „Noża”, „Vendetty”, „Poza ja poza ty”, by wiedzieć, że w charakterystycznej poetyce przenosi nas w strefę życia zazwyczaj skrytą mrokiem. Wchodzi w głąb duszy, daje kopa do myślenia. Zawsze, kiedy będziecie mogli go obserwować w którymś z jego wcieleń, to nawet jeśli nie podchodzi wam stylistyka, chociażby z ciekawości i chęci poznawania nowego (lub przypomnienia starego) zróbcie GŁOŚNIEJ.

Bartek Królik to człowiek wybitnie uzdolniony i wrażliwy. Ale – jak sam powiedział w podkaście DGPTalk (link pod artykułem) nie jest personą, która dąży do tego, by wyrywać się na przód sceny. Jego kompozycje zna każdy, choć wiele osób nie wie, że to akurat Królik za nie odpowiada, a hasła Sistars, Agnieszka Chylińska czy Łąki Łan to tylko część dorobku. Kim jest? To najlepiej pokazuje tytuł jego płyty „Pan od muzyki”. To muzyczny umysł, który rozumie i czuje ponadgatunkowo. Kiedy jego słyszycie – zawsze zróbcie GŁOŚNIEJ, bo nawet jeśli nie podchodzi wam stylistyka, to usłyszycie z jakim pietyzmem podchodzi do struktury dźwięku.

Cztery pytania postawię, które być może są oczywiste, niemniej jednak….

Czy Lipa ma prawo mówić o „Nożu” Męskiego Grania to, co mówi? Oczywiście, że tak.

Czy fani Illusion i Lipy mają prawo wyrażać na ten temat swe zdanie, w którym nie brak dezaprobaty? Oczywiście, że tak.

Czy Męskie Granie Orkiestra ma prawo do własnych (ale powiedzmy szczerze – nie tak znów dalekich od oryginału) aranżacji i interpretacji? Oczywiście, że tak.

Czy publiczność ma prawo się przy nich bawić, tańczyć, śpiewać i entuzjastycznie oklaskiwać, jak to robiła do tej pory na trzech przystankach festiwalu? Oczywiście, że tak.

W całej – niezwykle ciekawej dyskusji, którą śledzę z wypiekami na twarzy, dwie sprawy poruszają mnie mocno. Bo niby człowiek wiedział, ale się łudził. Mimo wszechobecnego streamingu wciąż jesteśmy zamknięci na inne gatunki. Boli nas, jeśli ktoś twierdzi, że inny gatunek ma swoją wagę. I bardzo mocno wchodzimy w „najmojszość” typu rock/hip-hop/metal jest gatunkiem wybranym, klękajcie przed nim. Ale na końcu trzeba zadać pytanie – czy wolno komuś tak myśleć i tak uważać? Jakkolwiek dla mnie jest to zubażające muzycznie – oczywiście, że tak.

#CISZEJ

Jednego wszakże – w mojej skromnej opinii – nie wolno. Pominę tu kwestię wynikającą mam nadzieję tylko z temperatury dyskusji, czyli hejt i język pogardy. To w oczywisty sposób sprawia, że interlokutor sam się wyklucza z dyskusji. Ale…

Kiedy usłyszycie, że ktoś komuś zabrania grania, ogranicza wolność artystyczną. Jeśli usłyszycie, że ktoś kogoś zamyka w getcie gitar z lat dziewięćdziesiątych lub wysyła na przymusową artystyczną emeryturę. Jeśli usłyszycie, że ktoś zabrania dziennikarzowi stawiać takie pytanie, jakie on chce stawiać i wygłaszać takie opinie, jakie on chce wygłaszać – wtedy zdecydowanie zróbcie CISZEJ.

Szkoda naszego życia na zamykanie się.