Najgłośniejsze debiuty 2015. Dzieciaki też mają coś do powiedzenia
1
PAP/EPA / ADAM IHSE
2 Delikatny głosik Olly'ego z podkładem klawiszy spodoba się chyba tylko nastolatkom. To znakomicie wyprodukowany materiał (trudno żeby było inaczej w przypadku laureatów BBC, Critics Choice Award i nominowanych do MTV Brand New For 2015), ale jak słusznie wskazują krytycy – bez podjętego ryzyka, ugrzeczniona jest najzwyczajniej nudna ("NME"). Każdy dźwięk z "Communion" sprawia wrażenie już gdzieś wcześniej słyszanego, ogranego. Dwudziestoparolatkowie zdążyli już zagrać w Polsce (na poznańskim Spring Break oraz Open'erze) i zostali dobrze przyjęci. Zdaje się jednak, że "Communion" zostanie szybko zapomniane. Oby na następnych płytach pokazali odważniejsze, bardziej dojrzałe oblicze.
PAP/EPA / PAUL MILLER
3 Zgoła inaczej jest z artystką, która nie trafiła do ścisłego finału BBC Sound of 2015. Chodzi o urodzoną w Derry w Irlandii Bridie Monds-Watson, czyli Soak. Ma zaledwie 18 lat (!), ale jej długogrający debiut "Before We Forgot How to Dream" jest niezwykle dojrzały muzycznie i lirycznie. –Dzieciaki w moim wieku wypuszczają z siebie wiele banalnych, durnych sygnałów, wiem o tym. Ja chciałam pokazać, że w moim wieku też ma się doświadczenie, coś do powiedzenia, że można być myślącą osobą – mówi Soak.
4 Dojrzałe teksty m.in. o dorastaniu powstały w oparciu o jej przeżycia, ale też obserwacje innych. Warto pamiętać, że dorastała w szarganym katolicko-protestanckimi konfliktami Derry, co nie było szczególnie łatwe dla nastolatki z homoseksualną orientacją. Soak stara się jednak nie epatować swoimi niemiłymi doświadczeniami. Jej głos i piosenki są przejmujące, ale Soak podkreśla, że ma też pozytywne oblicze i widać je na przykład w wywiadach albo na jej profilu na Twitterze. Bridie Monds-Watson ma za sobą koncerty m.in. na Glastonbury, Roskilde oraz w studio Joolsa Hollanda. Na żywo robi jeszcze większe wrażenie niż w studiu. Jej zachrypnięty głos i akustyczna gitara powodują dreszcze, jakie kiedyś towarzyszyły występom Joni Mitchell czy Tracy Chapman.
5 Poza finałem BBC znalazł się także debiutujący właśnie zespół Wolf Alice. Mogliśmy ich oglądać na niedawnym Orange Warsaw Festivalu, choć o trudnej do znakomitego zaprezentowania się dla kogokolwiek godzinie 16. Patrząc, jak rozwija się ich kariera i jakiej klasy grają rocka, można oczekiwać, że ich kolejny pobyt w Polsce odbędzie się na dużo bardziej gwiazdorskich warunkach. Zaczęli wspólnie muzykować pięć lat temu. Nazwę zaczerpnęli z jednego z opowiadań brytyjskiej pisarki i dziennikarki Angeli Carter. Przed wydaniem "My Love Is Cool" wypuścili dwie epki, grali sporo koncertów. Ich muzyka jest określana przez brytyjską prasę jako połączenie folku z grunge'em.
Facebook / Jenn Five
6 Kwartet z Ellie Rowsell przy mikrofonie o debiutanckim krążku mówi: – Ciężkie fragmenty są cięższe niż to, co graliśmy do tej pory, a bardziej popowe są jeszcze mocniej pociągnięte w stronę popu. Faktycznie "My Love Is Cool" przypomina trochę dr Jekylla i Mr Hyde'a. Są tu brudne, mocne momenty ("Your Loves Whore", "You're a Germ"), ale również gitarowe, popowe jak "Freazy" czy ballada "Swallowtail". Słychać, że Wolf Alice wychowali się na rocku początku lat 90., muzyce grunge. Powinni spodobać się fanom takiego grania. Dobrze, jakby przyjechali do nas znowu, bo na żywo przekonują jeszcze bardziej niż na płycie. Podobnie zresztą jak Soak. Warto sprawdzić w filmach wrzuconych na YouTube (sesja dla KEXP w przypadku Wolf Alice i Soak u Joolsa Hollanda).
Facebook / Jenn Five
7
Facebook / Jenn Five
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję