Pamiętacie Państwo intro do nagranej w 1993 roku przez Sepulturę płyty „Chaos A. D.”? Zanim zabrzmiały pierwsze riffy „Refuse/Resist”, z głośników dobiegało bicie serca jeszcze nienarodzonego dziecka. To był Zyon Cavalera, syn Maksa. Dziś kilkunastoletni już Zyon gościnnie wystąpił na płycie Soulfly – w coverze tegoż „Refuse/Resist” zagrał na perkusji. Ale to tylko ciekawostka, bynajmniej nie największa atrakcja albumu. Ba, można powiedzieć, że to atrakcja najmniej istotna, „Omen” jest bowiem jedną z najlepszych płyt w dorobku Soulfly i wspomagania coverami Sepultury nie potrzebuje.

Reklama

Od kilku lat każda kolejna płyta Cavalery to następny krok w stronę jeszcze cięższego, jeszcze bardziej energetycznego grania. „Moja muzyka cały czas ewoluuje, nawet jeśli tego na pierwszy rzut oka nie widać” – mówi Max. Ale prawda jest taka, że jego muzyczna kariera powoli zatacza koło. Choć raczej nie wróci do prymitywnej – choć porywającej – stylistyki wczesnych płyt Sepultury, faktycznie Soulfly brzmi teraz mocniej niż kiedykolwiek. Od pierwszych taktów otwierającego album „Bloodbath & Beyond” wiadomo, że nie będzie lekko. I rzeczywiście: „Omen” to piekielna energia thrashu, prosta dzikość punk rocka, wykrzyczana zachrypniętym głosem Cavalery wściekłość hard core'u. Chwilami bliżej temu albumowi do „Inflikted”, świetnego debiutu Cavalera Conspiracy – projektu założonego przez Maksa wspólnie z jego bratem Iggorem (który również gościnnie pojawia się na „Omenie”).

Dominują surowe brzmienia, prosty, szczery przekaz, który nie pozwala zapomnieć, dlaczego Max Cavalera bywa nazywany jednym z najbardziej wpływowych twórców współczesnego metalu. „Nie odcinam się od pierwszych albumów Soulfly, to był swego rodzaju eksperyment. I nawet jeśli nie podobał się krytykom, fani go polubili, a to dla mnie najważniejsze” – wyznaje Cavalera. „Teraz Soulfly odsłania swoje cięższe, bardziej surowe oblicze. Ale kto wie, może za parę lat znów będziemy grać inaczej? To jest po prostu piękno Soulfly, nikt nam niczego nie narzuca, nikt nas nie ogranicza” – dodaje Max.

Na nowym albumie nie brakuje również niespodzianek. Fantastyczne „Rise of the Fallen”, z gościnnym udziałem wokalisty The Dillinger Escape Plan Grega Puciato stanie się koncertowym pewniakiem. „Lethal Injection” dzięki wokalnemu udziałowi Tommy'ego Victora przenosi nas w klimaty zbliżone do jego macierzystej formacji Prong. „Uwielbiam zapraszać gości na swoje płyty. I to jak najbardziej różnorodnych, oni wnoszą do naszej muzyki świeżość, nieoczekiwane rozwiązania” – opowiada Cavalera. „Marzę o tym, żeby zaprosić na kolejny album Jivana Gasparyana. To armeński mistrz fletu duduk, prawdziwy geniusz. Naprawdę, to Jimi Hendrix tego instrumentu. Na razie mi cały czas odmawia, ale nie tracę nadziei.

Specjalne wydanie „Omenu” uzupełnia dodatkowy krążek DVD z koncertem, który Soulfly zagrał rok temu na niemieckim festiwalu With Full Force. To dobra rozgrzewka przed kolejną porcją koncertów Cavalery w Polsce. Jak sprawdza się Soulfly na żywo (doskonale, podpowiem), będzie można się przekonać już wkrótce 11 czerwca we Wrocławiu i 12 czerwca w Krakowie